OPEC+ może mieć problem z realizacją planów zwiększonego wydobycia

Wiele państw członkowskich już teraz działa na granicy swoich mocy produkcyjnych, co może utrudnić wypełnienie nowych założeń.

Wśród krajów objętych nowym porozumieniem znalazła się m.in. Rosja, która – według źródeł agencji – zgłosiła zastrzeżenia wobec skali wzrostu, m.in. ze względu na niższy poziom kwot oraz ceny swojej ropy Urals, która w maju utrzymywała się w okolicach 50 USD za baryłkę. Od kwietnia Arabia Saudyjska zwiększy produkcję o 560 tys. baryłek dziennie, natomiast Rosja o 150 tys., częściowo w ramach wcześniejszych zobowiązań kompensacyjnych.

Bloomberg zaznacza, że mimo deklarowanego wzrostu, realna produkcja może być niższa nawet o połowę. Część producentów – jak Kazachstan – już teraz przekracza swoje limity, a inne – jak Sudan Południowy czy Libia – zmagają się z problemami infrastrukturalnymi i niestabilnością polityczną, co wpływa na ich zdolności eksportowe.

Sezonowy wzrost zapotrzebowania wewnętrznego w Arabii Saudyjskiej, zwłaszcza na energię elektryczną do chłodzenia, może również ograniczyć wolumen dostępny na eksport. Mimo to, OPEC prognozuje deficyt ropy na globalnym rynku w trzecim kwartale na poziomie 1 mln baryłek dziennie. Organizacja uważa też, że Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) zaniża prognozy popytu.

Analitycy z Goldman Sachs i Morgan Stanley szacują, że OPEC+ może kontynuować zwiększanie limitów wydobycia w kolejnych miesiącach, a cena ropy Brent utrzyma się do końca 2025 roku na poziomie około 60 USD za baryłkę, przy chwiejnej równowadze między podażą a popytem.