Gaz zamknięty wydmuszką?

Po tym jak na rynek napłynęły wieści o zasobach gazu zamkniętego w Polsce, przez media przelała się fala euforii, podobnie jak w przypadku gazu łupkowego. Choć po gaz zamknięty sięgnąć łatwiej, to i tak nie widać kolejki chętnych do jego wydobycia.

Wydobycie gazu w Polsce nie rośnie już od 10 lat, choć mogło w tym czasie wzrastać i to w szybkim tempie, nawet gdyby – tak, jak dotąd – ograniczało się do konwencjonalnych złóż tego surowca.  Dodatkowo, oprócz złóż tradycyjnych, mamy przecież jeszcze bardzo duże zasoby gazu niekonwencjonalnego: 150-200 mld m sześc. wydobywalnego gazu zamkniętego i od 350 do 770 mld m sześc. gazu łupkowego (według szacunków Państwowego Instytutu Geologicznego).  
 
Dlaczego kwestie krajowej produkcji gazu są tak ważne? Ponieważ zużycie gazu w Polsce jest coraz większe, a aż trzy czwarte zużywanego w Polsce gazu pochodzi z importu – w większości z Rosji (w 2013 r. 77 proc.), istotną jest zatem kwestia zwiększenia niezależności wobec surowca z kierunku wschodniego. 

Każdy miliard więcej wydobytego w kraju gazu to setki milionów dolarów, które zostałyby w kraju zamiast wędrować na rachunek Gazpromu i finansować imperialne zapędy naszego wschodniego sąsiada. W strategii na lata 2014-2022 PGNiG przewiduje utrzymanie krajowego wydobycia gazu na dotychczasowym poziomie, dalsze poszukiwania gazu łupkowego, ale także m.in. zakup sieci ciepłowniczych oraz zagranicznych złóż.